W procesie cywilnym z zakresu prawa rzeczowego mojemu przeciwnikowi (po stronie powoda) przytrafiła się niedawno nieciekawa i dziwna sytuacja. Otóż kłopot polegał na wywiedzeniu powództwa w imieniu niewłaściwej osoby. Nie chodziło o błąd w oznaczeniu powoda, lecz o wskazanie osoby, która w nie była legitymowana czynnie do wystąpienia z powództwem przeciwko mojemu Klientowi. Nie jest jasne dlaczego powód tak sformułował pozew. Nie wnikam w przyczynę takiego stanu rzeczy.
W każdym razie, po przeprowadzeniu szeregu dowodów a w tym dowodu z opinii biegłego, brak legitymacji czynnej powoda w procesie wyszedł na jaw i dałem temu wyraz w jednym z pism procesowych. Sąd zapytał pełnomocnika powoda, co on na to. W reakcji na pytanie Sądu pełnomocnik powoda cofnął pozew (bez zrzeczenia się roszczenia) i zapowiedział wniesienie kolejnego pozwu – już przez właściwego powoda. Zamiast starać się „utrzymać proces przy życiu” i doprowadzić do zmiany po stronie powodowej na podstawie art. 196 kpc powód zrezygnował z kontynuowania sprawy.
Nie namyślając się długo, w imieniu pozwanego skwapliwie i ochoczo zgodziłem się na wycofanie powództwa bez zrzeczenia się roszczenia z nadzieją, że pełnomocnik powoda się nie rozmyśli, nie odwoła swego oświadczenia i nie wskaże na możliwość zmiany strony powodowej na zasadzie art. 196 kpc. Powód włożył wszakże sporo pieniędzy energii i czasu w proces a zwłaszcza finansował kosztowny dowód z opinii biegłego.
Pełnomocnik powoda nie rozmyślił się – sąd umorzył postępowanie.
Ten szczęśliwy dla mojego Klienta obrót zdarzeń nie jest jednak dla mnie jasny, ale być może tak to bywa z dziwnymi pozwami…